Płockie przejścia

Źródło: portalplock.pl

Źródło: portalplock.pl

Jaki piękny był ten ostatni tydzień. Na chwilę zgasły światła na dzwonie i od razu ktoś przydzwonił. Czy naprawdę po naszych ulicach jeżdżą traktorzyści, którym przy orce znaki drogowe nie są potrzebne, czy może jednak są tu jacyś kierowcy?

Jest to jeden z większych absurdów drogowych Płocka: przejścia dla pieszych w al. Piłsudskiego oraz w Jachowicza. W ogóle nie powinno ich tu być. Zawsze na osiedlach mieszkaniowych pierwszeństwo muszą mieć piesi i ich rozbrykane pieski. Na drogach, które szybko łączą kilka osiedli priorytetem powinny cieszyć się samochody.

Z tysiąca powodów, ale cała dyskusja na ten temat przetoczyła się w końcu przez miasto w trakcie budowy wiaduktu kolejowego. W końcu ten obiekt też powstał z jakichś powodów, prawda? Na przykład potrzeby szybkiego transportu chorego z Podolszyc do szpitala na Winiarach.

Każde z tych przejść dla pieszych w al. Piłsudskiego powinno być zlikwidowane i zastąpione kładką.

Jazda stałaby się łatwiejsza, szybsza, bardziej bezpieczna i bardziej ekologiczna, Ale wiece, co się stanie, gdy nasi drogowcy zastąpią zebry kładkami? Napłynie fala protestów społecznych, że po schodach trzeba chodzić. Gdyby było to schody do kościoła – nikt by nie protestował. Że będą to schody dające ludziom bezpieczeństwo – protestować będą wszyscy. Bo ludzie wolą takie zabawy z przebieganiem między samochodami.

Wystarczy zobaczyć, co dzieje się np. na ul. Sienkiewicza – między Gradowskiego i Misjonarską. Jeden z chodników odcina od jezdni barierka rozciągnięta na prawie całą długość tego odcinka drogi. Prawie, bo komuś wydawało się, że na całą długość nie ma sensu jej rozciągać. Bo jak ktoś przeszedł tak długi odcinek i prawie doszedł do pasów dla pieszych to już przejdzie po tych pasach. Nic podobnego. Ludzie wysiadają z autobusu i chodzą tu po jezdni jak święte…

A jest jeszcze inny przykład: Wyszogrodzka między galeriami.

W końcu na Piłsudskiego doszło do potrącenia pieszego. Pech, bo dziennikarze Portaluplock ostrzegali w jakimś tekście o tym, że będzie to niebezpieczne miejsce. Jest, zgadzamy się. Nie tylko z tego powodu, że jest na wzniesieniu, ale także dlatego, że barierki, które mają pieszych zatrzymać – także ich zasłaniają, zwłaszcza kierowcy jadącemu do centrum lewym pasem.

No i piesi też nie muszą dostrzec samochodu, który chowa się w wykopie pod wiaduktem.

Na Piłsudskiego – w pobliżu wiaduktu – przejście było zawsze i zawsze było niebezpieczne. Może dziennikarze wpadną na pomysł zrobienia jego statystyki. Sami pamiętamy jednak śmiertelne potrącenie w tym miejscu.

A można bezpiecznie przejść kładką tuż obok, zawieszoną wzdłuż wiaduktu kolejowego. W Warszawie wszyscy powiedzieliby, że jest blisko. W aglomeracji Płock wystarczy zgasić  światła na dzwonie i włączyć kamery, by zapewnić najlepszą promocję na YouTube.